1. |
Gwiazda spada
01:51
|
|||
Pośród gwiazd
czkasz na mnie.
Widzę jak to staranne.
|
||||
2. |
Chłopcy
04:07
|
|||
Wyszli na spacer jak tata kazał,
ociekali młodzieńczym światłem.
Wyszli na spacer w dzień już wrześniowy.
Schyłkiem lata mrużyli oczy od słońca.
Bawili się z wiernym psem w leśne duchy.
Biegali gdzie tylko, byle minął czas.
Czekałam ja tam, na skraju pola.
On przystanął wpatrzony w znaki na niebie.
Szukał gwiazd.
Znaki na niebie zwiastują kres dnia.
Huki i krzyki raz za razem,
tutaj jeszcze ledwie słychać.
Boże pomóż, ja nie wiem co to znaczy.
Szukam wzrokiem linearnych praw i
ślady na niebie,
z oddali wystrzały.
Chciałbyś coś wiedzieć,
ale jesteś za mały.
|
||||
3. |
Karnawał
05:17
|
|||
Niewiele więcej uderzeń w skałę,
nie zwą mnie kroplą, nieba nie ma wcale.
Smogi, czerń dymów, palonej trawy,
pragnę usnąć bez okrutnych zdarzeń.
Widzenie ledwo wyklutych myśli,
tylko tyle odpowiedzieć mogę.
Skąd nowe słowa czerpać strumieniem?
Z pragnienia nie wyjdzie się o chlebie.
Trzymam cię jak jaskrawy cień,
to co mógłbyś wiedzieć
w mgnieniu oka znika.
To co wiesz na pewno
z dobrym wzrokiem znika.
|
||||
4. |
Kusi biel
02:37
|
|||
To, że kusi biel…
Może zadomowi…
Wszystko co mam biorę na siebie.
Zabij mnie, zabij mnie skruszone dziecię.
Może to fakt, a może nienawiść.
Zabij się, zabij się, ukłoń w podzięce.
To, że kusi biel…
Może zadomowi…
Wszystko nie tak, a biorę na siebie.
Zabij mnie, zabij mnie skruszone dziecię.
Może to fakt, a może nienawiść.
Zabij się, zabij się, ukłoń w podzięce.
To, że kusi biel
w złym zdrowiu, w złym zdrowiu.
Może zadomowi
w nałogu pustka.
|
||||
5. |
Bezdech
04:21
|
|||
Znam cię na pamięć, obity drewnem
umilasz ludziom piosenki rzewne.
Kiedy noc, kiedy las i bezdech.
Pomagasz wszystkim otwartym sercem,
na dłoni ostrza, ostrzysz się pięknem.
Kiedy noc, kiedy las i bezdech.
Komiczne lęki, przysparzasz strachu,
obmyślam plany nie do ataku.
Kiedy noc, kiedy las i bezdech.
Dokładnie tyle cię policzyłam,
nie wolno pytać ani zaczynać.
Kiedy ty, kiedy ja i bezdech.
Od kiedy ty, kiedy ja i bezdech.
Ciepłem letnim chciałabym pójść spać.
Oczy skubią moje wargi, a
ty nie należysz do moich ram.
Nie należysz, horyzont drga.
Oczy skubią moje wargi, a
ręce ośmielone sięgać, a
ja nie należę do twoich ram,
nie należę…
|
||||
6. |
Strop
03:56
|
|||
Czy ja śnię, czy ja…
Obłoki płyną.
Wychylam się, pustka.
Stopy migocą pod
niezdecydowanie, bierne oswajanie.
Porzucam wykrzyknik, buty, istotne myśli.
Czy ja kieł, czy ja…
stępione ostrze?
Przeklinasz mnie, pustka.
Kartki dryfują i
tak, zdecydowanie białe niebazgrane,
szlifem przeciągnięte.
Lekko unoszą się.
Okna tych państwa zawinione z ryglem, z zygzakiem, miasto.
Okna innych złych plastikowe jak nowiutki grzech, czysty.
To duchy we mnie wydeptują ścieżki do lotu, do snu.
Oczekujesz nie-niewinności bez barwy krwi, bez szkód.
Bez szkód do snu.
|
||||
7. |
Śnieżne psy
04:13
|
|||
Skąpym tchem,
na szczyty góry,
wspinałam się, póki miałam chęć.
Nim znalazł dom,
jak kundel bury
zeszklił oczy, by przytulić się.
Au
Swoim tchem,
na szczyty góry,
wspinałam się, kiedy miałam chęć.
Patrząc łatwiej
znaleźć dziury.
Chcę zamknąć oczy, by nie widzieć źle.
Chcę zamknąć oczy, nie widzieć źle.
Pozwól mi przejść.
|
||||
8. |
Orion
01:39
|
|||
Pośród gwiazd
czkasz na mnie.
Widzę jak to staranne.
|
Lili Liliana Elblag, Poland
Gram, śpiewam, piszę piosenki, lubię slow-motion i huśtawki w parku.
Streaming and Download help
If you like Lili Liliana, you may also like:
Bandcamp Daily your guide to the world of Bandcamp